No to zaczynamy! :)
Tak jak wam zapowiadałam, ostatnimi czasy zajmowałam się (i nadal się zajmuję... ^^ o zgrozo!) puszkami. A dokładniej... decoupage'm na puszkach. W tym miejscu bardzo dziękuję wszystkim, którzy zaopatrzyli mnie w te "nadwyżki" po mleku dla dzieci :) Nie myślałam, że zdobycie choćby kilku sztuk, będzie tak ciężkie !!! Wszyscy moi znajomi, albo już je wyrzucili, bo zalegały w garażach i innych tego typu podobnych miejscach, albo dopiero przymierzają się do gromadzenia tych "cacek". Ale w końcu się udało i znalazło się kilka dobrych duszyczek, które na wieść, że poszukuję takowych pojemniczków od razu hurtem zaopatrzyły mnie w poszukiwaną przeze mnie ilość :) Przy okazji dodam, że właśnie wszyscy mieli się ich pozbyć, bo już nie wiedzieli, co mają z nimi zrobić. Tyle ich było... !?
Tak więc uszczęśliwiona po pachy zabrałam się za robotę! Oj było troszkę pracy przy nich... Gdyby nie to, że w domu jest już ciemno, kiedy wracam po pracy, pewnie skończyłabym wcześniej. A nie lubię pracować "po ciemku", bo to nie to światło i nie te barwy i kolory ;/ Tak więc najważniejszą część pracy musiałam wykonywać w sobotę, kiedy to w końcu byłam w domu od rana :) Nie będę już przedłużać, więcej o historii puszkowej opowiem następnym razem :)
Tymczasem dzisiaj przedstawiam wam moją najsłodszą puszkę :) czyli puszkę do cukru z motywem muffinki. Ostatnio jestem zakochana w tym motywie, zwłaszcza jeśli chodzi o motywy kuchenne!
Od razu dopowiem, że:
- puszka ma pojemność 800g (ale ze spokojem pomieści 1kg cukru!) :)
- tłem jest przyklejona na żelazko cała serwetka,
- dużą, białą muffinkę zrobiłam tak, że: narysowałam na najzwyklejszej białej kartce do drukarki kształt muffinki odpowiedniej wielkości (było przy tym troszkę zabawy, żeby była symetryczna!) i wycięłam ją. Następnie nakleiłam ją na puszkę i pomalowałam dwoma warstwami białej farby, żeby nie przebijała "różowych groszków". Później całość polakierowałam jedną, ale grubą warstwą lakieru.
- Nazwa "Cukier" to gotowy, kupiony napis na papierze ryżowym.
- Motyw muffinki - serwetka.
- Cień - patyna.
Puszka ma w sumie na sobie ok. 5-6 warstw lakieru. Zwykle lakieruję max. 3x, ale w tym wypadku musiałam zwiększyć ilość, ze względu na naklejany papier (muffinki). Dzięki temu puszka jest gładka i nie są wyczuwalne krawędzie w obrębie muffinki. Całą puszkę szlifowałam 1x = po położeniu i wyschnięciu trzeciej warstwy lakieru. Teraz jest gładka jak szkło :)
Puszkowej serii c.d.n. :)
Miłej niedzieli i do następnej.... puszki :)
P.S. Bardzo dziękuję za miłe komentarze pod ostatnim postem! :)
No przecudnie. Ogromnie mi się podoba. A o walki o puszki, szczególnie te po hippie, superwymiarowe, coś wiem :-)
OdpowiedzUsuńPuszka super :) nie mogę doczekać się następnych :)
OdpowiedzUsuńAnka! W wakacje razem siadamy i mnie uczysz decopage'u :P
OdpowiedzUsuńSpoko :) Ni ma problima :)
Usuńbardzo fajne te puszki:)))
OdpowiedzUsuńAle fajne retro;)
OdpowiedzUsuń