Pozostając jeszcze w zimowej aurze, dzisiaj też będzie w groszki :) Tj. drugi po muffinkach mój ulubiony motyw ostatnimi czasy :) Miętowy kolor (jeszcze) nie wychodzi z mody, ale faktem jest, że bardzo mi przypadł do gustu. Dlatego, kiedy serwetka z tym motywem dzięki Olusi wpadła w moje łapki, to już wiedziałam, że będzie wykorzystana do specjalnego projektu. I ten projekt w końcu powstał :) W końcu... bo prawie po pół roku :)
Podobnie jak w przy ostatniej puszce mamy następująco (w wieeeelkim skrócie :)
- puszka o pojemności 800 g po mleku dla dzieci
- miętowe groszki - serwetka w całości przyklejona na puszkę przy pomocy żelazka
- białe koła (małe i duże) - wycięte z najzwyklejszego papieru do drukarki, przyklejone i podmalowane białą farbą (2x)
- ptaszek - serwetka
- nazwa "Ryż" - gotowy, kupiony napis na serwetce ryżowej
- cienie - patyna
- warstw lakieru (sumarycznie) - 6 :)
Wydaje mi się, że połączenie mięty z patynowym brązem bardzo dobrze się komponuje. Zakochałam się w patynowaniu! Teraz prawie każdą pracę patynuję, bo oczarowuje mnie jej prześliczny kamforowy zapach, a po drugie bardzo fajnie i łatwo się nią cieniuje.
Dzisiaj opowiem wam o przygotowaniach do tego całego mojego "puszkowania"... A nie była to taka wcale prosta sprawa, bo jak wspominałam, wieczorne światło nie oddawało uroku barw i kolorów wszystkich serwetek :) Od początku mojego "puszkingu" postanowiłam, że jeśli się za to wezmę, to hurtem, a nie pojedynczo. Nie lubię (żeby nie powiedzieć... NIENAWIDZĘ !!!) myć pędzli, czy innych moich narzędzi :) W związku z czym, jak malować - to wszystko od razu, jak kleić - to wszystko od razu, jak lakierować - to za jednym zamachem ! :) To chyba przez tę moją poznańską oszczędność :) No w każdym razie, ta masowość tyczyła się też zaplanowania wyglądu puszek. Więc pewnej soboty usiadłam w końcu do wertowania moich zbiorów serwetkowych i zaczęłam dopasowywać. Zajęło mi to prawie pół dnia, bo chciałam, żeby dekoracja puszki sugerowała jej zawartość. Dlatego przy wyborze cukru, wybór od razu padł na ukochaną muffinkę.
A czym sugerowałam się przy ryżowej puszce? No właśnie to był dla mnie dylemat. Długo się nad nią zastanawiałam. O dziwo w Poznaniu ciężko znaleźć jakieś motywy pasujące do tematyki ryżowej... Temat prosty nie był. Miałam na nią kilka pomysłów, ale żaden nie był taki jednoznaczny. Każdemu czegoś brakowało... tej przysłowiowej wisienki na torcie. W końcu mnie olśniło! Kiedy dokopałam się do motywu niebieskiego ptaszka od razu skojarzył mi się on z moją podróżą do Chin. Wiedziałam, że to będzie właśnie ten motyw, tym bardziej, że mój M. zażyczył sobie jedną puszkę z dziobkiem :), bo inaczej veto i basta! :) (Wtedy pomyślałam sobie... no dobra - ptaszek, ale do czego mi on będzie pasować w kuchni ?!)
Ale wracając - nie pasowało mi, żeby nakleić całą serwetkę na puszkę, więc zaczęłam szukać pomysłów na tło. Pierwotnie myślałam o szerokich, niebiesko-białych pasach, wycieniowanych patyną. Ale jak zrobiłam pseudo wizualizację, to nie wyglądało to zbyt dobrze. Wtedy przypomniałam sobie o miętowych groszkach i to był strzał w 10-tkę! :) Podobnie było z innymi puszkami, ale o "puszkowej serii c.d.n. ..." :)
Miłego dnia! :)
Puszki wyszły super :))
OdpowiedzUsuńchyba zacznę kupować orzeszki,bo coraz bardziej mi się podobają Twoje puszki:)))
OdpowiedzUsuńsuper puchy ja też tak mam że maluje hurtowo ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńurocza ta puszka ;)
OdpowiedzUsuń