Moja frywolitka pozostawia jeszcze dużo do życzenia. Ale jest szansa, że na karnawał może uda mi się wydziergać tę prześliczną maskę, o której wspominałam > tu <
Frywolitka czółenkowa to nie dla mnie: nitka mi się plącze, supełki nie wychodzą. Nie, nie. Za dużo nerwów przy tym tracę ;p Ale za to frywolitka igłowa - to jest to! :) Poniżej moja pierwsza gwiazdka frywolitkowa! :) Cieszyłam się, jak dziecko gdy ją skończyłam, bo nadal uważam, że sztuka to niełatwa... Na zdjęciach jeszcze przed wykrochmaleniem. Moja gwiazdka była dosyć giętka, bo gruby kordonek wykorzystałam. Ale ozdoby z tej nitki też mają swój urok :)
A teraz druga gwiazdka. Historia tej gwiazdki zaczyna się w książce, z której pochodzi wzór do jej wykonania :) Na początku grudnia postanowiłam sobie, że wydziergam 24 gwiazdki na 24 dni oczekiwania do Bożego Narodzenia (z resztą tak też zakładała książka ze wzorami gwiazdek :) ). No ale na planach się skończyło... niestety :( Ale może na przyszły rok uda mi się wydziergać troszkę więcej :) Tym razem jednak wykorzystałam cieńszy kordonek. W sumie stwierdziłam, że gwiazdki z cieńszego kordonka bardziej mi się podobają i właśnie tę nitkę będę wykorzystywać do ich zrobienia.
Cieszę się, że udało mi się zrobić chociaż te dwie gwiazdki. Jeśli ktoś zna się na frywolitce, to sam widzi, że wzory należą do zupełnie podstawowych. Mam jednak nadzieję, że z czasem uda mi się troszkę podszkolić w tej technice na tyle, żeby wydziergać sobie swoje upragnione firanki :)
Jej jakie to piękne :) ja się nie biorę za takie cudeńka ale był czas że pomyślałam może spróbuję i nic z tego nie wyszło. Już widzę firaneczka pewnie wyjdzie na cudo :))
OdpowiedzUsuń