Ojjj dużo czasu minęło od mojego ostatniego posta. Ale wierzcie mi lub nie, że nie regularnie do was zaglądałam :) Ostatnio tyle się u mnie dzieje, że nie mam kiedy napisać tu cokolwiek :) Ale obiecuję, że się poprawię ! Na początek pochwalę się moim ostatnim zakupem - koszykiem na rower :) Od dawna o nim marzyłam i stwierdziłam, że tego roku nie ma już na co czekać :)
Koszyk jest wiklinowy w całości, zawieszany na 2 haki. Jak tylko przyszedł do mnie do domu, to postanowiłam uszyć do niego ''ubranko'' :) I tak powstało wypełnienie do środka zawiązywane na 8 wstążeczek. Zrobiłam też z tego samego materiału "pokrywkę", żeby zakryć zawartość koszyczka :) W przypadku niepogody, to co jest w środku nie zmoknie, a latem da troszkę cienia zawartości :) No i ciekawskie oczęta przechodniów nie będą mi zaglądały do środka, co mnie zwykle bardzo irytuje :) Doszyłam do niej niebieską tasiemkę zawiązywaną z dwóch stron na kokardkę, a do środka wpuściłam gumkę, żeby ładnie się trzymała na koszyczku :) Moje zdolności w szyciu na maszynie pozostawiają jeszcze duuuuużo do życzenia, ale mam nadzieję, że nie widać tych wszystkich moich niedoskonałości i niedociągnięć! ;p
Jak się wam podoba? Pierwszy test rowerowy koszyczek już przeszedł w dzień kobiet. Wtedy wrzuciłam też do niego kolorowe goździki, które były prezentem od mojego M. :) Niestety nie mam zdjęć z tego dnia, bo choć miałam przy sobie aparat, to baterie odmówiły posłuszeństwa.
Dzisiaj u nas pogoda kiepska. Jutro lepszej nie będzie. Na rower planuję jakoś wsiąść od przyszłego tygodnia, kiedy pogoda się poprawi. Wtedy też koszyczek pojedzie razem ze mną :)
Muszę się też pochwalić inną rzeczą. Marzec okazał się dla mnie miesiącem spełnionych marzeń. 2 z nich już opowiedziałam wyżej, a trzecie to mieć swój własny przepiśnik. Nawet nie wiecie, jak się ucieszyłam kiedy Beata z bloga Smak życia postanowiła w swoim Candy obdarować przepiśnikiem dodatkową osobę, którą okazałam się ja :)
Przepiśnik jest cudny! Beatko baaaardzo Ci dziękuję! Na prawdę! Już myślę, jak go tu ''oprawić'' przypisami :)
No, to tyle na dziś :) Mam nadzieję, że już nie będę robić tak długich przerw w pisaniu, bo bardzo mi tego brakuje! :) Pozdrawiam was gorąco i do następnego razu!
cudny ten koszyk! :) samej by mi się taki przydał na rower
OdpowiedzUsuńPrzepisnik to tez muszę sobie zorganizować :-)
OdpowiedzUsuńa na mój rower żaden koszyk nie pasuje:)))a bardzo mi się podobają koszyki:))))
OdpowiedzUsuńBożenko, ja mam póki co rower górski :) Koszyk kupiłam w ciemno, nie pomyślałam nawet o tym, czy będzie pasował, czy nie. Ostatecznie musiałam troszkę zmienić pozycję rączek hamulcowych i przerzutek, żeby koszyk mógł swobodnie wejść i zejść z rowerka :) Ale i tak uważam, że było warto :) Może kiedyś kupię sobie rower tzw. miejski... ale tylko pod warunkiem, że będzie on mieć przerzutki :) Bo w przeciwnym razie będę przerabiać mojego starego poczciwego górala :)
UsuńŚliczny koszyczek:)
OdpowiedzUsuńJak tu pięknie u Ciebie, aż chce się wrócić;) wspaniałe rzeczy tworzysz;)
OdpowiedzUsuń